top of page
Anna Grzesik

INWAZJA KLONÓW



Jako projektantka wnętrz, powinnam być zachwycona każdą nowością w sklepach, wprowadzeniem nowych modeli sof, krzeseł, dekoracji, a ilość asortymentu, jaką oferują sklepy (a przede wszystkim Internet), powinna być dla mnie niczym sklepowa ściana słodyczy dla dziecka…


Kiedyś tak z pewnością było, ale ostatnio spojrzałam na to wszystko z dystansu. Nie chcę tu pisać o tym, że żyjemy w zbyt konsumpcyjnym społeczeństwie, ani o globalizmie niszczącym lokalnych producentów, chociaż to wszystko, tak naprawdę przewija się przez moje obserwacje. Chcę natomiast podzielić się swoimi spostrzeżeniami z moich ostatnich zakupów dla klienta. Na chwilę wzięłam oddech, zatrzymałam się podczas gonitwy pomiędzy sklepem z kafelkami, trzema sklepami z oświetleniem, kilkoma meblowymi, umawiając wizytę w części z grzejnikami na dzień następny i pamiętając o tym, by zajechać do jeszcze jednego sklepu z meblami, zdałam sobie sprawę, że to wszystko, co widzę, mnie po prostu nie zachwyca.


Każdy może poczuć się przytłoczony ogromem wyboru, jaki jest w sklepach, jednak tym razem, to nie to. Zaczęłam więc analizować, co jest nie tak. Wróciłam myślami jeszcze raz do każdego sklepu, zastanawiając się, dlaczego nic specjalnie mnie w nich nie urzekło. Zdałam sobie sprawę, że wybór, jaki mamy jest bardzo pozorny. Dziesiątki narożników, niewiele różnią się od siebie, strojąc się w odważniejsze ostatnio kolory, dają złudzenie nowości. Większość krzeseł nawiązuje do estetyki vintage, z tapicerką z aksamitu i cienkimi nóżkami. A chociaż oświetlenie to osobna dziedzina w projektowaniu i zazwyczaj najwięcej katalogów właśnie nim zajmuje półki projektantów, to w rzeczywistości, faktycznie wyjątkowe lampy, są poza zasięgiem cenowym przeciętnego zjadacza chleba. Czy nietuzinkowy, ciekawy dizajn jest już tylko dla milionerów? Czy może globalizacja i pęd ku zmianom sprawiły, że zostajemy zalewani sezonowymi trendami nawet w tych dziedzinach, które z zasady powinny cechować się trwałością i ponadczasowością?


Być może dlatego ostatnio, z coraz większym utęsknieniem, spoglądam na antyki, które przetrwały perturbacje życiowe, przeprowadzki, niezliczoną liczbę gości i krewnych czyichś prababć. Z nostalgią spoglądam na wyjątkowość każdego mebla z historią, odrębność, jaka bije z każdego okresu historycznego, z którym związany jest dany przedmiot. Otoczona przez istną inwazję meblowych, płytkowych i świetlnych klonów, przez swoisty estetyczny „kopiuj wklej”, naprędce zainspirowany tym, co już było, wychodzę ze sklepów rozczarowana i sfrustrowana. Ale to szybko przeradza się w motywację i misję, aby szukać dalej, w miejscach niekomercyjnych, pośród niszowych producentów, projektantów, lokalnych rzemieślników, którzy wciąż potrafią tchnąć duszę w każdą rzecz, którą stworzą.


Nie uważam jednak, że każdy powinien otaczać się antykami i lampami za 15 000 zł, ale sądzę, że bardzo obniżyły się kryteria tego, co jest piękne. Nie jesteśmy edukowani we wrażliwości na piękno, ograniczane są zajęcia plastyczne w szkołach, dając nam wszystkim do zrozumienia, że ta dziedzina życia jest zbędna. Zadowolimy się miastową „pastelozą” i bezkontekstowymi domami, hurtowo wypluwanymi przez deweloperów, a wnętrza urządzimy tak, że nasze prawnuki nie będą chciały zatrzymać żadnej naszej komody - części z nich dlatego, że się rozpadnie, a części dlatego, że po prostu nie są ponadczasowe. Nic, co powstaje tak szybko jak dzisiejsze domy, wnętrza, czy wyposażenie do nich, hurtowo kopiowane, bezosobowe, nie może stać się ponadczasowym pięknem. Takie, wymaga czasu, analizy proporcji, odcieni, faktur potrzeb użytkownika i wczucia się w niego. Prawdziwe piękno tworzy się z sercem.


Być może część czytelników, zdziwi moje niekomercyjne podejście do tematu, jednak nasze otoczenie wpływa bezgranicznie na nasze samopoczucie. W dzisiejszych czasach pełnych stresu, depresji, wyścigu szczurów, dom stał się jak nigdy dotąd, ważnym miejscem, bo prawdziwą oazą, prywatną świątynią, azylem od zewnętrznego szaleństwa. Jeśli wypełnimy go bylejakością, on odpłaci nam się tym samym. Dlatego też, nie poddaję się inwazji bezosobowych, meblowych klonów i poszukuję wyjątkowości, gdyż każdy z nas jest indywidualnością, która zasługuje na piękno.


Comments


bottom of page